Wszystkie dzieci powinny chodzić do szkoły. Czy jest ktoś, kto nie podpisałby się pod tym hasłem? Są kraje w Ameryce Południowej, Azji, Afryce gdzie każdego dnia toczy się walka o to, by każde dziecko mogło chodzić do szkoły.
W codziennych sporach rodziców z paniami pedagog, psychologami, dyrektorkami i dyrektor szkół podobna walka toczy się w polskiej szkole. W ukryciu.
W idealnym świecie każdego dziecko chodzi do szkoły. Niezależnie do stopnia i rodzaju niepełnosprawności ma w niej swoje miejsce. Klasy są dostosowane do ich potrzeb. Nauczyciele przeszkoleni. Asystenci dostępni. Do pomocy wianuszek specjalistów. A rodzice innych dzieci wyrozumiali i wspomagający.
W idealnym świecie nauczanie indywidualne jest dla dzieciaków, które nie mogą dotrzeć do szkoły. Bo są ciężko chore, miały wypadek, albo tak niepełnosprawne, że nie wstają z łóżka.
Dla pozostałych dzieci jest miejsce w szkole. W każdej szkole.
Tak powinno być w idealnym świecie.
Ale jesteśmy w Polsce.
Tu trudno o dostosowanie klas do potrzeb dzieci. Nauczyciele nie potrafią – i często nie chcą – pracować z każdym dzieckiem. Brakuje pieniędzy na pomoce i asystentów. O specjalistach nie wspominając.
Taka szkoła wypycha ucznia do domu. I rodzic często się na to godzi. Bo nie ma wyboru. Dla takiego rodzica i takiego ucznia nauczanie indywidualne w domu i możliwość uczestniczenia w niektórych zajęciach szkolnych to szansa. Szansa na kontakt z nauczycielami, z kolegami, ze szkołą.
Szanowna Pani Minister Edukacji Narodowej. Nie wolno naszym rodzicom tej szansy odbierać.
Szkoda, że nasza akcja „Autyzm STOP dyskryminacji w szkole” sprzed 4 lat jest wciąż aktualna. I tak jak wtedy pod budynkiem ministerstwa moglibyśmy skandować hasła:
Autyzm w szkole. Ja tak wolę.
i
Nasze dzieci chcą do szkoły.
Minęły 4 lata. A tak niewiele się zmieniło.
Tomasz Michałowicz, prezes Fundacji JiM